Dzień za dniem
Czasem muszę się zmuszać, by wstać rano do swojej pracy. Kierownikiem sklepu w Elblągu jestem już ponad 10 lat i przez ten czas zdążyłem się bardzo znudzić wykonywanym przez siebie zawodem. Niestety, obecna sytuacja na rynku pracy nie pozwala na jakiekolwiek kombinowanie i narzekanie na wykonywaną pracę – trzeba cieszyć się z tego, co się ma i codzienne rano wstawać do pracy. Gdyby ktoś zaproponował mi przejście na inne stanowisko pracy, które byłoby tak samo płatne, jednak wiązało się z zupełnie innym zakresem obowiązków i brakiem konieczności ponoszenia odpowiedzialności za pracę swoich podwładnych to bez wahania zrezygnowałbym z funkcji kierownika sklepu.
Monotonność wykonywanych przeze mnie zajęć doprowadza mnie do obłędu. Codzienne wstaję o 6.30, wykonuję poranną toaletę, zjadam śniadanie, zbieram kanapki przygotowane przez żonę i o 7.30 ruszam z domu. Dzięki niedalekiej odległości domu od pracy, w sklepie jestem już o 7.45. Przez piętnaście minut dzielących mnie od oficjalnego rozpoczęcia dnia pracy robię sobie kawę i przeglądam leżące na biurku papiery. Cały dzień upływa mi na ciągłym grzebaniu w komputerze, sprawdzaniu zamówień, składaniu nowych zleceń, przyjmowaniu towaru i kontroli jego jakości oraz nadzorze nad pracą wykonywaną przez sprzedawców. Gdy przychodzi godzina 16.00 – moment, w którym wreszcie mogę iść do domu, najczęściej okazuje się, że coś jest jeszcze do zrobienia lub sprawdzenia. W takich przypadkach w domu jestem dopiero o 17.00, kierownik sklepu Elbląg. Czasem mam ochotę uciec z pracy i nigdy nie wracać, jednak kwestia finansowa przekonuje mnie do zostania.
Komentarz