Brak mi sił
Ja rozumiem, że we współczesnych czasach praca sprzedawcy w sklepie nie wymaga posiadania wyższego wykształcenia czy perfekcyjnej znajomości języka angielskiego, jednak jakieś predyspozycje do tej pracy mieć trzeba. W sklepie, w którym aktualnie zajmuję stanowisko kierownika, kierownik sklepu Szczecin, właściciel zdecydował się na zatrudnienie dwóch młodych dziewcząt, które dopiero co ukończyły technikum handlowe i nie mają bladego pojęcia jak ciężka praca w sklepie może być. Jako, że decyzję o zatrudnieniu tych dziewcząt podjął szef to ja ze swojej strony nie mam prawa ich zwolnić, mogę jedynie co jakiś czas informować właściciela o zerowych postępach w ich przyuczaniu do zawodu i z przekleństwami na ustach poprawiać wszystko, co robią.
Nowym pracownicom wydaje się, że przez osiem godzin dziennie nie są w pracy, a na wakacjach. Zawsze przychodzą lekko spóźnione i tłumaczą, że niby autobus im się spóźnił lub po drodze wydarzyło się coś, co skutecznie przeszkodziło im w czasowym dotarciu do pracy. Wakacje są wakacjami, dlatego podczas ich trwania nic się nie robi. Może i nowe pracownice wykonują wszystkie powierzane im zadania, jednak wykonują je tak niedbale i nieprawidłowo, że zawsze należy po nich poprawiać. Przykładowo, tydzień temu pomyliły metki z cenami i na koszulki z jedwabiu poprzyklejały ceny 19,90, za to na te najzwyklejsze, bawełnianie 99,90! Oczywiście, według polskiego prawa handlowego obowiązuje cena na metce, dlatego nasz sklep poniósł w ostatnich dniach bardzo wiele strat. Jeśli tak dalej pójdzie to chyba złożę oficjalną skargę do szefa.
Komentarz