Nie tak, jak miało być
Ukończywszy marketing i zarządzanie na lublińskiej uczelni miałem nadzieję zostać kierownikiem w jakiejś dużej i prężnie rozwijającej się firmie. Nie wiedziałem, w jakiej branży miałaby się ona obracać ani czym ja mógłbym się zajmować, wiedziałem jednak, że chcę być kierownikiem, zarządzać ludźmi i otrzymywać za to całkiem niezłą miesięczną pensję.
W życiu bym się nie spodziewał, że zamiast na stołku dyrektorskim w jakiejś dużej finansowej firmie zostanę kierownikiem w supermarkecie. Nie jest to praca moich marzeń, jednak brałem co było, kierownik sklepu Lublin. Rosnący poziom bezrobocia sprawia, że w obecnych czasach nie ma miejsca na wybrzydzanie – bierz co jest, później będziesz myślał o czymś innym.
Ja już o tym „innym” myślę ponad dwa lata i nadal nic nie wymyśliłem. Codziennie idę do pracy do supermarketu, wykonuję swoje obowiązki i wracam do domu. Jestem jednym z trzech kierowników zatrudnionych w tym supermarkecie, dlatego pracuję w oparciu o zmianowy system pracy. Najbardziej lubię pracować w nocy – wtedy nic się nie dzieje, klientów jest bardzo mało, a ja mam czas na spokojne zarządzanie podległym mi personelem.
Chciałbym zmienić swoje miejsce pracy, jednak z każdym rokiem jest mi coraz trudniej uciec z tej ciepłej, niewymagającej posadki. Zarobki nie są powalające, zaledwie 3 tysiące miesięcznie, jednak spokojnie wystarczają na utrzymanie, opłaty i okazjonalne szaleństwa.
Komentarz